Współczesny Sankt Petersburg to jedno z najweselszych miast na świecie. Co wieczór podwoje otwierają setki klubów, kawiarenek, rewii i kasyn. Petersburżanie bawią się w nich do upadłego podczas białych nocy. Często skoczna muzyka rozlega się w miejscach, które bardziej nadawałyby się na muzea historii lub galerie sztuki. Tak było od zawsze. Już mag i mistyk Rasputin najchętniej szalał w pałacach carów i książąt krwi. Inaczej zresztą być nie może. Tu nie ma miejsc przeciętnych. Na każdej z wysp Petersburga (a jest ich prawie 50), na każdym z jego 310 mostów zapisała się historia. W pojedynkach ginęli tu generałowie i poeci, a na barykadach – kozacy i rewolucjoniści. Oto plac Dekabrystów. W 1825 roku zebrał się w tym miejscu kwiat rosyjskiej szlachty, sądząc, że uda im się wykorzystać bezkrólewie i zmusić przyszłego cara Mikołaja I do liberalnych reform. Stali na mrozie. Był grudzień. Od Newy wiał lodowaty wiatr. Czekali długo i doczekali się… masakry. Car kazał strzelać do nich z dział. Przegrali, bo zapomnieli, że Petersburg nie jest dobrym miejscem dla liberałów. W mieście, które w 1703 roku założył Piotr I Wielki, zapędzając do jego budowy setki tysięcy chłopów pańszczyźnianych, ceni się przede wszystkim siłę.
Moskwa