Strategiczne gry do pobrania dla dziewczyn za darmo

Inca

Inca

Post by relatedRelated post

Niedawno wpadła w moje ręce kompaktowa wersja starej przygodówki pod tytułem Inca. Pierwotnie gra ukazała się na dyskietkach 3,5 cala, jednak moda na CD, która wybuchła w połowie lat 90-tych, wymusiła na jej autorach wydanie ulepszonej wersji. Przenosiny na srebrną płytę wyszły grze na dobre, ale… i tak jej nie uratowały.
Inca CD zawodzi tak samo, jak zawodził 12-dyskietkowy oryginał. Jedyną tak naprawdę dobrą cechą gry jest jej szata dźwiękowa. Przyjemne, klimatyczne utwory przypominające twórczość szalejących po ulicach Warszawy Peruwiańczyków, z przeróbką nieśmiertelnego „El Condor Pasa” na czele, zostały zagrane naprawdę przyzwoicie i dość szybko wpadają w ucho. Kto lubi tego typu fiukanie (fletnia Pana? Zamfir?), poczuje się w siódmym niebie. Tym bardziej, że nieźle wypada też tytułowa piosenka „Inca People”, nawiązująca stylowo do etnicznych dokonań grupy Genesis. Z kolei lektorzy mówią wyraźnie i zrozumiale, skutkiem czego dość udanie tworzą tzw. atmosferę. We wprowadzeniu pojawia się nawet gadka w języku Inków (lub czymś, co się za ów język uważa)! Szkoda więc, że udana oprawa dźwiękowa została zmarnowana przez nieudolne pomysły mające dostarczyć miłej rozrywki. A jakie? O tym poniżej…
Właściwie samo zawiązanie akcji jeszcze ujdzie w tłumie. Oto bowiem El Dorado, złoty chłopiec, by dowieść faktu bycia wybranym przez boga Wirakoczę, rusza na poszukiwania 3 szlachetnych kamieni. Pomaga mu w tym jego mentor – kapłan z jednej ze świątyń, który nie szczędzi rad i porad. Sęk w tym, że nasz bohater rusza w bój na pokładzie statku kosmicznego, zaś hiszpańskie galeony, z którymi po drodze będzie musiał stoczyć niejedną walkę, unoszą się w powietrzu! Pomysł bombowy, tajemniczy i porywający, ale… wykonany żenująco.
Oto bowiem zabawa dzieli się na trzy etapy, animowane w rozdzielczości 320×240 i przerywane raz w miarę ciekawymi, raz beznadziejnymi przerywnikami filmowymi. Na początku starań o każdy kamień mamy typową kosmiczną strzelankę. Na ekranie widać kokpit, myszą możemy zaś skręcać, dodawać gazu i strzelać. Z przodu nadlatują meteoryty bądź wrogie myśliwce kosmiczne, które należy zniszczyć, zanim doleci się do celu. Sterowanie jest strasznie niewygodne, rozwalanie pikselowatych, płaskich jak deska kamieni nie sprawia satysfakcji, zaś strzelanie do obcych pojazdów nie dostarcza w ogóle emocji, gdyż… nie wiadomo na dobrą sprawę, jak w nie celować. Większą skutecznością cechuje się bowiem „mashowanie” (walenie na ślepo) niż dokładne mierzenie pocisków, których zresztą i tak nigdy nie zabraknie. Co gorsza odgłosy, jakie dobiegają do uszu gracza, również są w stanie załamać i rzucić o ścianę. Nuda!
Drugi etap walki o każdy z kamieni to tajemniczy labirynt, po którym walają się hiszpańscy rycerze w zbrojach na plecach i pistoletem (!) w dłoni. Goście ci wyskakują zza kolumn i strzelają do naszego bohatera, ten zaś odpowiada im ogniem. Pole walki obserwujemy z oczu bohatera, a więc tak samo, jak w popularnych grach FPP. Tyle że w Inca CD poruszamy się skokowo (obrót o 90 stopni), zaś rodzajów przeciwników jest sztuk jeden! Co gorsza walki nie można w żaden sposób przerwać, szata graficzna labiryntu jest beznadziejna i mdła, jednym słowem wszystko wygląda nędznie i beznadziejnie. Nuda!
Wreszcie trzeci etap – klasyczne, przygodówkowe zagadki logiczne. Zazwyczaj są to jakieś konstrukcje, w których coś trzeba przesunąć, jakiś przedmiot wyjąc, włożyć, przekręcić, by zadziałało. Na ogół niestety nie wiadomo, co i po co ruszyć, to po pierwsze, po drugie zaś nie ma możliwości, by coś zrobić nie tak. Zatem… wystarczy kilkanaście minut, by każdą z zagadek rozwalić (są z reguły banalnie proste) nie zastanawiając się nawet, co i po co się zrobiło. Nuda!
Całe szczęście gra jest dość krótka i można ją na upartego skończyć w kilka dłużących się godzin. Największe problemy stworzy ci strzelanie w kosmosie, gdyż tak naprawdę wszystko jest tu losowe (albo się trafi, albo i nie…), cała reszta zaś powinna zejść jak wazelina z języka – prosto, szybko i bez krzyku. Z ziewaniem jako przerywnikiem! Sprawy nie ratuje nawet słowniczek wyjaśniający kilkanaście najtrudniejszych pojęć związanych z kulturą Inków, który to pojawia się w menu gry. W porównaniu do dzisiejszych multimedialnych encyklopedii prezentuje się on… żenująco. Jakżeby inaczej?
Grę Inca CD dołączył do jednego ze swych numerów miesięcznik IO. Gdyby nie to, produkt Coktel Vision byłby w Polsce niemal zupełnie nieznany. Tym bardziej, że w 1994 roku ukazała się Inca 2, o niebo lepsza od oryginału, ale i tak nienajlepsza.

About