Strategiczne gry do pobrania dla dziewczyn za darmo

Z: Steel Soldiers

Z: Steel Soldiers

Post by relatedRelated post

      W wyniku pięćsetdziewięcioletniego konfliktu między MegaCom Corporation i TransGlobal Empire osiągnięto jedynie rozejm. Oddział kapitana Zoda, jeden z ostatnich, stacjonujący nieopodal strefy zdemilitaryzowanej, nielegalnie wysyła patrole. Clark i Brad – rozleniwieni blaszani żołnierze, podczas rutynowej trasy odkrywają aktywny pas startowy. Zgłaszają obecność sił wroga na ziemi niczyjej i z rozkazem rozpoznania celu zaczynają ostrzał, ot tak sobie. Mimo zapału i odwagi obu obiboków nieprzyjaciel zalewa ich ogniem krzyżowym. Prawdopodobnie obaj „dzielni chłopcy” zostali schwytani. Takie działanie jest niedopuszczalne podczas rozejmu, dlatego kapitan Zod szybko podsumowuje porozumienia zawarte przez polityków przez pryzmat obecnej sytuacji, w której znalazł się wraz z oddziałem i wypowiada sławne na eony słowa: „Mam w dupie taki rozejm”. Znudzonych długotrwałym (dziewięciomiesięcznym) brakiem akcji blaszaków nie trzeba długo namawiać. Z czymś, co mogłoby przypominać uśmiech (gdyby byli ludźmi), na swych seryjnie montowanych twarzach, stają gotowi rozlewać smar wrogów i powykręcać im wszystkie śrubki. Tym razem nie będzie litości, ktoś musi tę wojnę wreszcie wygrać!

Oto znów stajemy oko w oko z przygodami stalowych wojaków, dla których życie warte jest tyle, ile koszt kilograma złomu. Dla wojaczki zostali wyprodukowani i nią żyją, a jeśli przyjdzie im umrzeć w wyniku wymiany ognia, no to brawo. Obiecywana era pokoju wiąże się z przekwalifikowaniem na ochroniarzy supermarketów, a takiej hańby nie chce żaden żołnierz. Dzięki tej ślepej dumie możemy jeszcze raz poprowadzić tych komicznych metalowych ludzików do boju, tym razem o wszystko. Szczerze mówiąc, to Z: STEEL SOLDIERS nie różni się dużo od swej poprzedniczki. Pierwszą i najbardziej zauważalną zmianą jest grafika 3D, którą zastosowano. Druga zaś to brak okienka komunikacyjnego z dowódcami oddziałów. Tym razem już nikt nas nie łaja za fatalne posunięcia taktyczne… No cóż, może już nie tak jak dawniej.

Z: STEEL SOLDIERS jest niestandardowym RTS, w którym bardziej przydają się umiejętności zdobyte podczas gry w platformówki niż duży mózg.
Rzecz polega na tym, aby zajmować flagi, dzięki czemu przypisany im teren, wraz z nieruchomościami, przechodzi w nasze ręce. Im więcej mamy terenu, tym szybciej kasa spływa na nasze konto. Aby wyprodukować roboty gotowe poświęcić się dla sprawy, musimy szybko skorzystać z umiejętności robota technicznego i z jego pomocą postawić fabrykę. Jeśli wybudowaliśmy już radar, to wszystko gotowe. Produkujemy kilkanaście robotów, zajmujemy terytoria niczyje lub odbieramy strefy nieprzyjaciela, aby zapewnić sobie zaplecze jedynego czynnika ekonomicznego, czyli pieniędzy, po czym szybko obstawiamy tereny narażone na próby odbicia. Jeżeli mamy wystarczające fundamenty do działań zbrojnych, nastawiamy fabryki na ciągłą produkcję i wyruszamy na wroga, tworząc front – jedną wielką ofensywę, do której wspomagania przysyłamy świeżo produkowane jednostki. Dopiero wtedy gra pokazuje swoje prawdziwe oblicze. O ile kierowanie tuzinem rozwydrzonych robotów początkowo jest trudne, to kierowanie setką takich heroicznych, upierdliwych leni jest prawie niewykonalne. Od ciągłego klikania między grupami bojowymi może odpaść palec. Mimo dodania przez autorów ekranu, na którym widać punkty zapalne, ujarzmienie powstałego chaosu może przysporzyć wielu kłopotów.
Nowinką jest pojawienie się jednostek specjalnych, np.: hakerów, którzy mogą zainfekować system komputerowy wroga lub snajperów, wyposażonych w ciężkie karabiny dalekiego zasięgu. Nie jest tego wiele, ale zawsze coś.

Dla pocieszenia dodam, że robotów nie opuściło sławne poczucie humoru. Właściwie, to gra ta nie miałaby chyba sensu, gdyby nie odkrywcze uwagi kapitana Zoda czy kwestie wypowiadane przez żołnierzy, które potrafią nieźle rozluźnić atmosferę. Natomiast postać prezentera telewizji, jak i ten specyficzny klimat wszechświata rządzonego przez zdemoralizowane, samowolne roboty jest po prostu wspaniały.

Opracowanie graficzne Z: STEEL SOLDIERS zasługuje na duże brawa. Świetnie zrobiony, pełny trój wymiar, odbicia w wodzie i efekty specjalne przyprawiają o zachwyt. Programiści pomyśleli i stworzyli program automatycznie optymalizujący ustawienia Video, dzięki czemu gra działa wystarczająco płynnie nawet na wolniejszych maszynkach, a na tych szybszych osiąga – bagatela – 70 klatek na sekundę! Jedyne co można mieć za złe autorom, to fakt, że mapa się topornie przewija, ale to całkiem inna bajka.

Z: STEEL SOLDIERS nie jest na pewno grą dla wszystkich. Można ją traktować jako świetny przerywnik z jajem, między innymi – ambitniejszymi grami, ale można również postawić sobie za cel ukończyć ją w jak najkrótszym czasie. Tak czy siak, nici ze skomplikowanej strategicznej rozrywki na długie wieczory, albo nocnych militarnych maratonów, podczas których zapadają błyskotliwe osądy sytuacji i bezbłędne decyzje, rozstrzygające o losach milionów, a skoncentrowane fale mózgowe zginają łyżeczki w kuchennej szufladzie. Wytrawni dowódcy nie znajdą tu nic dla siebie, chyba że lubią taką formę humoru.

About