Strategiczne gry do pobrania dla dziewczyn za darmo

X-Wing

X-Wing

Post by relatedRelated post

Ponad dwadzieścia lat temu, kiedy na ekranach nie królowały jeszcze Pokemony, Czarodziejki z Księżyca i inne im podobne paskudztwa, George Lucas stworzył film, który przez wielu był i jest do dzisiaj uznawany za dzieło kultowe. Pierwsza część trylogii Gwiezdnych Wojen podbiła serca i umysły widzów, pokazała, w jaki sposób należy robić dobre filmy scince-fiction. Gwiezdne Wojny nie były li tylko pokazem efektów specjalnych. Film ten posiadał głębsze przesłanie. Tutaj wszystko było albo czarne albo białe, dobro ścierało się ze złem, nienawiść z miłością. Po Gwiezdnych Wojnach powstały jeszcze dwie części trylogii które również stały się klasyką światowego kina, ale nie ulega wątpliwości, że były obrazami słabszymi niż Star Wars. Trylogia została zamknięta i nic nie wskazywało na to, by Lucas chciał zrobić jeszcze jeden film traktujący o Mocy. Niestety, dał się skusić i tak powstała czwarta cześć opowieści. Dlaczego niestety? Ponieważ, według mnie, film pt. Mroczne Widmo jest jednym, wielkim kiczem. Chociaż znowu do kin pognały tłumy wielbicieli, to jednak nie da się ukryć, że film ten jest krótko mówiąc słabiutki w porównaniu ze swoim starszym rodzeństwem. Ale zostawmy kino. Producenci gier komputerowych zawsze szukali chwytliwych tematów dla gier i Gwiezdne Wojny nie mogły nie zwrócić ich uwagi. X-Wing, Tie-Fighter – dwa tytuły, które bezpośrednio nawiązują do trylogii. Kilkanaście tygodni temu, zupełnie przypadkowo, w moje ręce trafiło kolekcjonerskie wydanie produktów Lucas Arts. Jednym ze składników jest gra pt. X-Wing. Dla wielu zaskoczeniem będzie, co tak stara gra robi w dziale „co nowego?”. Kiedy doszedłem do literki X przeglądając spis recenzji na WIGu stwierdziłem, że brak tam jednego niezwykle ważnego, z punktu widzenia rozwoju symulatorów kosmicznych, tytułu. Postanowiłem naprawić to przeoczenie i niezwłocznie zabrałem się do pisania niniejszej recenzji, a że „niezwłoczność” u mnie trwa czasami nawet kilka tygodni, dopiero teraz możecie przeczytać recenzję jednego z najlepszych w historii symulatora kosmicznego na PC’ta.
Jak sama nazwa wskazuje, staniemy po stronie dobra i zasiądziemy za sterami kilku znanych z filmów Lucasa jednostek Rebelii. Będą to: słynne X-Wingi, A-Wingi, Y-Wingi oraz zupełna nowość – B-Wing. Obecność B-Wingów związana jest z dodaniem przez autorów gry dwóch zupełnie nowych scenariuszy, które razem z trzema starymi tworzą olbrzymią dawkę emocji i gwarantują długie godziny spędzone przed ekranami monitorów. Warto także powiedzieć, że wszystkie scenariusze oparte zostały na wydarzeniach z trylogii Lucasa, tak więc przyjdzie nam wspierać ewakuację bazy Rebelii znajdującej się na lodowej planecie Hoot (przepraszam, jeżeli mylę zapisy nazw) oraz uczestniczyć w atakach na pierwszą i drugą Gwiazdę Śmierci. O misjach, ich skomplikowaniu i poziomie trudności powiem szerzej za chwilę, a tymczasem słów kilka o dostępnych trybach rozgrywki. Po rejestracji pilota, bez której nie da się zacząć grać, przechodzimy do następnego ekranu, z poziomu którego będziemy mieli możliwość wybrania opcji pozwalających na zmierzenie się z potęgą Imperium. Oprócz wspomnianego wyżej trybu scenariuszy, mamy również do wyboru trening oraz misje historyczne. Dość ciekawie zaplanowano trening. Składa się nań tor podzielony na szereg odcinków. Naszym zadaniem będzie przelecieć w wyznaczonym czasie pod wszystkimi markerami. To właśnie tu, dzięki wzrastającemu poziomowi trudności, nauczymy się jak zarządzać laserami i osłoną energetyczną naszego myśliwca. Wszystkim tym, którzy nigdy nie mieli styczności z grą, proponuję zacząć zabawę właśnie od tego elementu. Nazwany niezbyt jasno „misjami historycznymi” następny tryb to nic innego,
jak czysta, nieskrępowana zadaniami ani czasem trwania walka z hordami myśliwców i bombowców przeciwnika. Można by powiedzieć, że tryb ten jest swojego rodzaju trybem instant action, dzięki któremu szybko będziemy mogli zacząć zabawę. Oprócz dostępnych trybów, z ekranu głównego trafimy także do biblioteki jednostek oraz do pokoju filmowego, w którym będziemy mogli przejrzeć nagrane podczas lotów taśmy (tryb podobny do ACMI w symulatorach lotniczych). Wszystkie dodatkowe tryby są niczym w porównaniu z główną częścią gry – scenariuszami. Kilkadziesiąt misji pozwoli nam spróbować swoich sił w najróżniejszych zadaniach. Od eskortowania frachtowców i transporterów, poprzez ataki na jednostki wroga, a na wspomnianych wyżej atakach na Gwiazdy Śmierci kończąc. Dodać również należy, że X-Wing nie jest grą łatwa. Misje często składają się z kilku, wydawałoby się wzajemnie wykluczających się zadań i muszę przyznać, że przejście całej gry, o ile macie wystarczająco dużo samozaparcia i nie zrazicie się częstymi porażkami, zabiera z życia gracza od jednego do kilkunastu tygodni . O ile początkowe misje są dosyć proste i nie wymagają jakichś nadzwyczajnych zdolności manualnych, o tyle końcówka jest piekielnie trudna. Porównując trudność X-Winga z trudnością Wing Commandera można powiedzieć, że X-Wing zasługuje na dziesiątkę, natomiast Wing Commander na jakieś 2-3 punkty w dziesięciopunktowej skali. Oczywiście istnieje możliwość włączenia licznych ułatwień w postaci nieograniczonej ilości energii w osłonach, wyłączenia kolizji czy załączenia nieśmiertelności, ale według mnie takie postępowanie odbiera grze smaczku. Przejście całej gry na pewno sprawi graczowi wiele satysfakcji. Tym, co przyciągało do kina ludzi na seanse Star Wars był niezwykły klimat filmu. Nie inaczej jest i w X-Wingu. Ta gra posiada klimat, który jest nieodzownym jej elementem. Aż czuje się, jak Moc spływa po ekranie monitora i chociaż w X-Wingu nie uświadczysz postaci znanych z ekranów kinowych , to i tak niewiele gier może się z nią równać pod względem budowania klimatu i „miodności” całej produkcji.
Zmiany dokonane w edycji kolekcjonerskiej w stosunku do pierwowzoru nie sprowadzają się tylko i wyłącznie do dodania dwóch nowych scenariuszy. Jak zapewne większość grających w X-Wing pamięta, gra była przeznaczona pod DOSa i uruchomienie jej pod okienkami było co najmniej trudne. Obecna wersja jest całkowicie przystosowana dla każdej platformy opierającej się na Windows i nie ma najmniejszych problemów z konfiguracją parametrów dźwięku lub obrazu. Skoro o obrazie mowa, X-Wing nadal korzysta z zapomnianej już przez twórców gier rozdzielczości 640×480, niemniej nie wygląda to wcale tak źle jak mogłoby się wydawać. Twórcy „uzbroili” X-Winga w sprzętowe wspomaganie grafiki i efektów wizualnych, co odbiło się w znaczący sposób na wyglądzie produktu, niemniej X-Wing pod względem oprawy graficznej nadal jest produkcją raczej archaiczną. Jednostki wyglądają ładnie i dzięki temu, że tekstury nie leżą zbyt równo mamy wrażenie, jakby wszystkie jednostki były rzeczywiście obiektami realnymi, a nie obrazami generowanymi przez komputer. Efekty eksplozji oraz iskry wydobywające się z Tie-Fighterów przeciętych na pół serią z laserów robią pozytywne wrażenie. Już wersja DOSowa posiadała minimalne (jak na dzisiejsze standardy) wymagania sprzętowe. X-Wing by działać płynnie nie potrzebuje ogromnych zasobów komputera. Nawet wtedy, gdy na ekranie monitora wyświetlanych jest kilkanaście wielkich jednostek oraz kilkadziesiąt mniejszych, nie odczuwamy nawet najmniejszych przeskoków, żadnych zwolnień. X-Wing jest po prostu wymarzoną grą dla osób nie posiadających mocnego sprzętu. Dźwięk również nie może zachwycić nikogo, chociaż znane z filmów tematy muzyczne na pewno mogą się podobać.
X-Wing jest pozycją obowiązkową i to nie tylko dla miłośników trylogii Georga Lucasa. Chociaż oprawa audio-wizualna trąci myszką, to cała reszta nawet dzisiaj trzyma wysoki poziom. Olbrzymie bitwy, walki z hordami Tie-Fighterów, fregatami i niszczycielami Imperium, podnoszą poziom adrenaliny. Nie da się ukryć, że gra jest jednym z najtrudniejszych symulatorów kosmicznych w historii. Śmiem nawet twierdzić, że jest najtrudniejszy (może wyłączając I-War). Jeżeli tylko nie posiadacie mocnego sprzętu, lubicie symulatory kosmiczne oraz macie możliwość zakupu wersji kolekcjonerskiej po przystępnej cenie, powinniście zainteresować się X-Wingiem. W komplecie dodatkowo otrzymacie drugi kompakt z sieciową grą – X-Wing vs. Tie-Fighter oraz poprawioną wersję Tie-Fightera, którego recenzję już wkrótce będziecie mogli przeczytać na łamach WIGu.

About