Strategiczne gry do pobrania dla dziewczyn za darmo

Outforce

Outforce

Kilka dni temu, niejako przez przypadek, w moje ręce wpadła gra pt. „the Outforce” sygnowana przez firmę O3 Games. Muszę powiedzieć, że produkty zaliczane do kategorii RTS, a „the Outforce” jest właśnie grą tego typu, nie są moimi ulubionymi. Preferuję raczej inny rodzaj rozrywki, ale w nowoczesnym świecie trzeba być elastycznym, więc nie czekając długo zabrałem się do instalacji gry. Mimo mojej, wspomnianej już, niechęci do RTS, zachwyciłem się „the Outforce” i w niniejszym tekście będę starał się i Was skłonić do spróbowania swoich sił w tej właśnie grze.
Na początku muszę powiedzieć, że gra jest całkowicie spolszczona i nikt nie będzie miał żadnych problemów ze zrozumieniem dialogów weń występujących. Poziom lokalizacji jest dobry, jednakże nie dorównuje lokalizacjom przeprowadzanym przez CD Projekt. Niemniej, Coda wcale nie poszła na łatwiznę. Lokalizacja jest zrobiona porządnie i bez wpadek, pewne zastrzeżenia budzić może jedynie zbyt delikatny głos lektora. W wersji angielskiej oficer wprowadzający nas w misję drze się na całe gardło (typowy sierżant), a w polskiej wersji językowej ten sam tekst brzmi dużo bardziej delikatnie. Dla ludzi operujących w wystarczającym stopniu językiem Szekspira polski dystrybutor umożliwił wyłączenie tłumaczenia. Lokalizacja „the Outforce” ma również jeden minus. Otóż, aby dokonać aktualizacji gry patch musi być w odpowiedniej wersji językowej. Niestety, polska wersja jeszcze nie powstała, więc jak na razie nie można dokonać aktualizacji kodu gry do wersji 1.01. Mam nadzieję, że wkrótce Coda postara się o wersję polską i udostępni ją na swoim serwerze.
Przez ostatnie kilkanaście lat na świecie panuje pogląd, iż w Ziemię musi uderzyć jakiś kosmiczny obiekt i że zderzenie jest nieuniknione. Prędzej czy później musi to nastąpić, kwestią sporną jest tylko czas katastrofy.
Jest dwudzieste piąte stulecie. Ludzkość dawno już zapomniała o przestrogach wygłaszanych w dwudziestym wieku. Zapomniano o niebezpieczeństwie, nie poczyniono żadnych przygotowań do obrony planety przed kosmicznym gigantem. Taka postawa nie mogła prowadzić do niczego dobrego. Kiedy dostrzeżono kosmicznego intruza było już za późno, by podjąć jakiekolwiek środki zaradcze. Jedynym ratunkiem dla mieszkańców błękitnej planety była ucieczka, pozostawienie swoich dobytków na pastwę żywiołu i wyruszenie w zimne, nieprzyjazne odmęty wszechświata w poszukiwaniu nowego domu. Wybór padł na najbliższy znany system planetarny – Epsilon Eridani. Ludzkość wyruszyła w nieznane, nie podejrzewając nawet co ją czeka. Wybór sytemu Epsilon Eridani nie był najszczęśliwszy, w jego obrębie od stuleci trwała wyniszczająca zwaśnione strony wojna. Gobinowie i Crionowie, niegdyś potężne i niepokonane rasy, od niepamiętnych czasów walczyły ze sobą o supremację w tej części wszechświata. Przybycie Terran spowodowało niemały galimatias. Ziemianie zaczęli kolonizować jedną z planet należących do Gobinów. Obie strony konfliktu sądziły, że jest to tylko trick w wykonaniu ich przeciwników i postanowiły zaatakować biednych kolonizatorów. Ziemianie odpowiedzieli zmasowanym ogniem odpalając kilkanaście pocisków z głowicami termonuklearnymi. Wojna zakończyła się równie szybko jak się zaczęła i wszystkie trzy rasy postanowiły zasiąść do stołu rokowań, by omówić warunki pokoju oraz porozmawiać o przyszłości galaktyki. Na miejsce rokowań wybrano starą, opuszczoną, należącą niegdyś do Crionów stację kosmiczną. Rozmowy toczyły się w atmosferze pojednania i wszystkie znaki na bezkresnym niebie wskazywały na możliwość szybkiego zawarcia pokoju oraz nawiązania przyjaznych stosunków dyplomatycznych. Wszystko szło dobrze, ale do czasu. Z niewiadomych przyczyn stacja nagle zniknęła, nie pozostawiając po sobie żadnego śladu. Nikt nie wiedział co się stało. Poszczególne rasy zaczęły obarczać się wzajemnie odpowiedzialnością. Konflikt rozgorzał na nowo, ale tym razem jedynym sposobem na jego zakończenie była całkowita eksterminacja pozostałych dwóch ras. Tak przedstawia się fabuła, na kanwie której oparto wszystkie stawiane przed nami zadania.
Mimo iż w konflikcie biorą udział trzy rasy, autorzy zawęzili pole wyboru tylko do Terran. Być może w późniejszym terminie otrzymamy możliwość gry pozostałymi dwoma rasami. Można tak sądzić, gdyż podczas wyboru nowej gry wybieramy żądaną rozgrywkę z listy, która zawiera również paski przewijania. Być może zabieg taki ma na celu późniejsze wydanie dodatkowych misji i kampanii dla pozostałych ras – oby. Na razie jednak wybór obejmuje tylko kampanię dla Ziemian oraz misje treningowe zebrane w bardzo dobrze zrobionym i wyjaśniającym wiele spraw oraz aspektów gry tutorialu. W dostarczonym do testów egzemplarzu gry, zamkniętym w coraz częściej stosowanym pudełku „DVD”, nie ma ani skrawka instrukcji. Nie licząc karty rejestracyjnej i kompaktu, w pudełku nie ma kompletnie niczego. Być może jest to tylko wina tego jednego, konkretnego egzemplarza (mam taką nadzieję), bo brak instrukcji jest bardzo dokuczliwy z racji tego, że gra jest rozbudowana i zawiera wiele nowoczesnych, skomplikowanych rozwiązań niespotykanych raczej w produkcjach spod znaku RTS. Jednym z takich właśnie nowatorskich rozwiązań jest konsola znana powszechnie z produktów FPP oraz stworzony specjalnie dla niej język skryptowy. Przy jego pomocy możemy pisać skomplikowane skrypty umożliwiające w łatwy i szybki sposób sterowanie poczynaniami naszych jednostek oraz struktur. Pisanie skryptów nie jest zadaniem łatwym, ale wytrawnym graczom rozwiązanie to pomoże w wygrywaniu sieciowych pojedynków. Tak jak pisałem, brak instrukcji uniemożliwił mi pełne przetestowanie tego elementu gry, ale w internecie na stronie producenta znalazłem obszerny kurs pisania skryptów dla „the Outforce” i sądzę, że konsola działa bez zarzutu.
Jak wspomniałem na wstępie, pole bitwy obserwujemy w znanym i powszechnie stosowanym rzucie izometrycznym. Nie oznacza to wcale, że jesteśmy zdani tylko i wyłącznie na spoglądanie na świat z jednej i tej samej perspektywy. Obraz jest w pełni konfigurowalny, a sterownie kamerą jest proste i intuicyjne, przez co nikt nie będzie miał żadnych problemów z doborem właściwego punktu widzenia sytuacji taktycznej.
Skoro jestem przy elemencie zwanym taktyką, rozwinę trochę bardziej ten temat. Początki są bardzo łatwe, ale nie łudźmy się, że obraz ten pozostaje niezmieniony do końca gry. Wprost przeciwnie, łatwość z jaką wygrywamy pierwsze starcia nie przekłada się w żaden sposób na kolejne etapy gry. Autorzy mówią o „sztucznej inteligencji z genetycznym algorytmem uczenia się”. Nie mam pojęcia jak można by zrealizować taki mechanizm, ale jedno jest pewne: gra na pewno uczy się na błędach gracza. Taktykę, jaką przyjmiemy w początkowych fazach kampanii, musimy z biegiem czasu zmieniać, gdyż komputer sprytnie wykorzysta jej minusy i szanse na wygraną zmaleją praktycznie do zera. Wówczas, do wygrania nie wystarczy li tylko szczęście, będzie potrzebna boska interwencja, a jak wiadomo nie zdarza się ona na co dzień. W grze będziemy dowodzić różnorodnymi jednostkami, tak ofensywnymi jak i defensywnymi, jednakże te drugie można łatwo przekształcić w pełni ofensywne jednostki dzięki zastosowaniu holowników. Holowniki to statki, które, jak sama nazwa wskazuje, potrafią wziąć na hol inny obiekt. Dzięki temu zwykły laser służący przez cały okres trwania misji jako osłona może z równym powodzeniem być wykorzystany jako broń ofensywna. Nierzadko nasza misja będzie polegała na wykradzeniu obiektu lub struktury przeciwnika. W takich przypadkach holowniki są jedynymi jednostkami zdolnymi zapewnić nam wygraną. W grze zawarto przeszło sto różnych jednostek. Autorzy podają, że jest ich około 120. Jest to liczba prawdziwa, jednakże odnosząca się do całości, tj. do wszystkich jednostek, wszystkich trzech stron. Z bardziej egzotycznych można wymienić jednostki kamikaze, jednostki fazujące mogące przy wykorzystaniu baz mocy przenosić się w różne części planszy, jednostki szpiegowskie itp. Za wykonanie, pomysł oraz przeznaczenie jednostek, producentom gry należą się wielkie brawa.
W „the Outforce” autorzy największy nacisk położyli na warstwę strategiczno-taktyczną . Jako, że gra jest przedstawicielem RTS’ów, nie zabraknie w niej surowców, które są nieodzownymi elementami gier należących do rzeczonego gatunku. W wypadku najnowszego produktu O3 Games surowcem zapewniającym nam egzystencję są międzyplanetarne śmieci, a właściwie pewne składniki galaktycznego złomu. W początkowych fazach gry surowca jest pod dostatkiem, później sytuacja komplikuje się nieznacznie, ale tylko nieznacznie. Surowca jest trochę mniej, ale nie odczuwamy w żaden sposób jego braku. Poza tym w przestrzeni znajdują się także małe, niewyczerpane jego zapasy. Zbieranie złomu jest jednak znowu, jak w „the Outforce” zresztą wszystko, elementem taktycznym. Śmieci bowiem stanowią naturalną przeszkodę na drodze obcych sił, tak więc nadmierna eksploatacja może się dla nas skończyć tragicznie. Nie tylko złom chroni naszą bazę. W zależności od mapy znajdują się na niej także inne elementy utrudniające lub ułatwiające nam życie. Są to opuszczone bazy kosmiczne, pasy asteroidów, pozostałości budowli obcych cywilizacji. Oprócz przeszkód naturalnych możemy postawić również sztuczne konstrukcje, uniemożliwiające przedostanie się obcych jednostek w rejon naszej bazy. Przypominające ogromne palisady zapory skutecznie pozbawią wroga elementu zaskoczenia. Jak już wspomniałem, autorzy gry główny nacisk położyli na taktykę i samą walkę. Nie musimy się zbytnio martwić o surowce i utrzymanie naszej bazy na odpowiednim poziomie energetycznym. Trzeba skupić się raczej na niszczeniu i zdobywaniu oraz zapewnieniu sobie odpowiedniej defensywy, a nie na wydobyciu surowców i kontrolowaniu stanu energii. Takie podejście do tematu sprawia, że bitwy toczone pomiędzy poszczególnymi stronami konfliktu są krwawe i zażarte, a liczba walczących w danej chwili jednostek bardzo często przekracza setkę.
Ciekawym rozwiązaniem jest również tak charakterystyczna dla kosmosu bezwładność poszczególnych obiektów. Nieraz zdarzało mi się, że któryś z ciężkich statków przesuwał elementy mojej bazy. Efekt ten został nazwany przez autorów „fizyką z falami ciśnieniowymi, kolizjami i oddziaływaniem grawitacyjnym” ja jednak określam go po prostu jednym słowem – bezwładność. Autorzy niezupełnie zrezygnowali z wprowadzenia pełnego trzeciego wymiaru. Objawia się to tym, że statki mogą poruszać się również pod konstrukcjami bazy zawieszonej w przestrzeni. Wybuchy także wpływają na obiekty znajdujące się w pobliżu epicentrum, taki więc często zdarza się, że np. statki wroga odrzucane eksplozjami wpadają na elementy swojej bazy i burzą szyk obronny struktury.
Tryb multiplayer jest elementem bardzo ważnym dla wszystkich miłośników gry z drugim człowiekiem po kablu. Nie mogło go oczywiście zabraknąć i w „the Outforce”. Sieć lokalna oraz internet – dwa sposoby połączenia dwóch lub większej liczby komputerów. I znowu wrócę do skryptów. O ile w trybie singleplayer można się bez nich obejść, o tyle w multiplayerze są one niezastąpione. Nie muszę chyba nikomu mówić, jak dalece łatwiej jest wcisnąć kombinację klawiszy, aniżeli klikać kilkakrotnie w kilku miejscach. Dla osób nie posiadających dostępu do sieci oddano kreatora, dzięki któremu będziemy mogli stoczyć pojedynek z komputerem. Wszystkie mapy, zarówno dla trybu multiplayer jak i dla singleplayer, są wykonane bardzo ładnie i nie można mieć do nich żadnych zastrzeżeń.
Interfejs użytkownika, do którego jednak, przynajmniej na początku gry, trzeba się przyzwyczaić, posiada wiele zaawansowanych funkcji pozwalających na kierowanie naszymi oddziałami. Również i tu nie znajdziemy raczej żadnych minusów.
Grafika to autentyczny numer jeden w gatunku RTS. Ba, wykonanie niektórych elementów jest istnym majstersztykiem na skalę ogólnoświatową. Grafika jest oparta na zupełnie nowym, stworzonym specjalnie dla potrzeb gry engine graficznym. Pierwsze spojrzenie na grę i możemy z całą pewnością stwierdzić, że takiego wyglądu przestrzeni, takiego tła nie miała żadna gra RTS, żaden symulator kosmiczny. Tło, na którym widać mgławice, gwiazdy, pasy asteroidów, galaktyki przebija wszystko, co do tej pory stworzono. Także wykonanie innych elementów jest wzorowe. Wybuchy, wygląd statków oraz struktur, to wszystko sprawia, że „the Outforce” ma chyba na dzień dzisiejszy najlepszą grafikę ze wszystkich kosmicznych RTS’ów. Nie można jej porównać z niczym, przekonajcie się sami, ale mówię wam, „the Outforce” jest pod tym względem najlepszy. Wyświetlane pomiędzy misjami przerywniki filmowe wprowadzają gracza w klimat misji. Są one ładne, ale do tych znanych chociażby z Imperium Galactica 2 trochę im jednak brakuje. Małe zastrzeżenia budzić może nie sama ich fabuła, lecz wykonanie. Nie jest to tak płynna i pełna szczegółów animacja jak we wspomnianym wyżej IG2.
Również dźwięk jest mocną stroną programu. Każda misja posiada swoisty klimat budowany w dużej mierze przez muzykę. Dla osób, którym nie spodoba się muzyka stworzona przez twórców, lecz nie sądzę, by byli tacy, przewidziano możliwość stworzenia własnej listy utworów zapisanych w formacie MP3. Dzięki temu, każdy może słuchać podczas zażartych bojów z Crionami i Gobinami swojej ulubionej muzyki.
Czy więc gra pt. „the Outforce” jest grą idealną? Chyba jednak nie. Niestety, nie ustrzeżono się w niej kilku niedociągnięć wynikających jednak raczej z założeń niż z pomyłki programistów czy grafików. Po pierwsze, każda misja zaczyna się jakby od nowa. Niestety, autorzy nie stworzyli systemu, który umożliwiałby „dziedziczenie” jednostek z poprzedniej misji. Nowe misje zawsze zaczynają się z nowymi siłami, a po oddziałach zdobytych w poprzednich potyczkach nie ma śladu. Z drugiej strony takie postawienie tematu może wydać się słuszne, bo jak powiedziałem, jednostek produkuje się bardzo dużo i nie wyobrażam sobie, jak można by przenieść do następnej misji powiedzmy pięćdziesiąt pojazdów klasy Minotaur (nazwa jest absolutnie adekwatna do wielkości). Drugą chyba-wadą jest dwuwymiarowość przestrzeni. Owszem, poszczególne jednostki mogą poruszać się poniżej struktur, ale i tak rozgrywka jest dwuwymiarowa. I znowu trzeba przyznać, że kierowanie setką pojazdów i to na dodatek w trójwymiarowej przestrzeni byłoby nierealne, jednakże niektórym takie rozwiązanie odpowiadałoby bardziej.
Najnowszy kosmiczny RTS pt. „the Outforce” jest produktem niezwykle udanym i zasługującym na szczególną uwagę. Posiada wspaniałą, wciągającą fabułę, ponad 120 różnorakich jednostek tak ofensywnych jak i defensywnych, doskonałą sztuczną inteligencję, dzięki której gra coraz to zaskakuje gracza szalonymi, mogłoby się wydawać, posunięciami oraz, to wiadomość szczególnie ważna dla zaawansowanych graczy, konsolę umożliwiającą tworzenia niezmiernie skomplikowanych i rozbudowanych skryptów bardzo ułatwiających życie szczególnie w trybie multiplayer. Kilka wad, czysto subiektywnych i raczej mało ważnych w obliczu potęgi „the Outforce”, nie wpływa negatywnie na bardzo pozytywną ocenę produktu. Doskonała grafika, lepsza od wszystkiego, co do tej pory stworzono, muzyka, dźwięk oraz pełna, dobrze wykonana lokalizacja produktu pozwala mi przyznać grze prawie najwyższą ocenę. Polecam!

Plusy
Minusy
  • wyśmienite: grafika, muzyka oraz dźwięk
  • zaawansowana sztuczna inteligencja
  • konsola i język skryptowy
  • dobra lokalizacja
  • pewna schematyczność misji
  • strona techniczna przerywników filmowych
About