Strategiczne gry do pobrania dla dziewczyn za darmo

NIGHTMARE CREATURES

NIGHTMARE CREATURES

Post by relatedRelated post

     Witam w dziewiętnastowiecznym Londynie. Przeżył on w swojej historii dwa wielkie pożary: w roku 1666 i 1834. Na pierwszy rzut oka nic ich nie może łączyć – między jednym a drugim upłynęło przecież tyle czasu – prawie sto siedemdziesiąt lat. A mimo to do tej pory po mieście krążą dziwne opowieści. O Bractwie Hecate, prowadzonych przez nie eksperymentach, podpaleniu w doku Św. Katarzyny… O Samuelu Pepysie, zostawionym przez niego pamiętniku….O Adamie Crowleyu, znalazcy tego dziennika… I o Ojcu Ignatiusie Blackwardzie oraz Nadii F>, którzy się mu ostatecznie przeciwstawili…
Wydana na pecety przez Activision „Nightmare Creatures” przenosi was do wspomnianego Londynu, gdzie wcielacie się w postać jednego z dwójki mścicieli. Jest to, ogólnie rzecz ujmując, utrzymana w mrocznym klimacie bijatyka, przypominająca trochę „Fighting Force” Podobne są konwencje dotyczące grafiki czy widoków – tyle, że otoczenia różnią się od siebie diametralnie. Zamiast samochodów mamy tu tej uliczki rodem z filmów o sławnym angielskim detektywie, zamiast pałki, mamy miecz. Nawet pistolet, który uda się czasami znaleźć jest dostosowany do klimatu, taki stary dobry jednostrzałowy skałkowiec. Jedyny zgrzyt w tych klimatycznych przenosinach to ostrze piły tarczowej, ale tartaki to i wtedy istniały. Wspominałem o dwójce bohaterów w których przyjdzie wam się wcielić, czyli Ignatiusie i Nadii. Proporcje damsko – męskie zostały tu zachowane bardzo dobrze i kształtnie ( w przypadku Nadii-))). Różnice nie polegają na szczęście tylko na samym wyglądzie. Mimo iż mamy na co popatrzeć, nie wygląd jest tu jednak w tych kryteriach najważniejszy. Choć z drugiej strony niejeden z was będzie wolał poobserwować zmagania zgrabnej Nadii, niż brutalną rzeźnię w wykonaniu Ojca Ignatiusa, człowieka (jak wynika z legendy) prawie namaszczonego, choć w zwalczaniu Zła – całkowicie bezlitosnego. Mimo jego niesamowitych umiejętności, nie da się bowiem ukryć, że finezyjne ruchy Nadii podczas fechtunku mieczem, nieco bardziej przyciągają wzrok. Jednak wrażenia, poza czysto estetycznymi za nikim nie przemawiają. Mimo różnicy w uzbrojeniu, a warto zaznaczyć, że w grze – poza niektórymi combosami – ciosu ręką nie uświadczysz, zarówno szybkość jak i zadawane bestiom obrażenia niewiele się od siebie różnią. Pokrywa się ze sobą nawet większa część ciosów specjalnych: nie żeby wyglądały identycznie, ale bliskie podobieństwo jest dość widoczne. A skoro już o walce mowa, a temat ten lubią wszyscy, pozwólcie, że go trochę rozwiniemy. Jest on bowiem jakby na to nie patrzeć główną atrakcją tytułu. Co prawda musicie od czasu do czasu jakąś wajchę przesunąć, by coś się otworzyło, ale robienie mieczem, lub pałką jest podstawą gry. Bowiem bez walki zbyt długo się nie pożyje – dba o to wskaźnik poziomu adrenaliny. Cóż, ze względu na obecność w powietrzu nieprzyjaznych ciału mutagenów, pana Adama Crowleya, zwykli mieszkańcy mają dwa wyjścia, co prawda niezbyt miłe, ale zawsze dwa. Albo ich to powietrze zabije, albo staną się mutanogennymi potworami. A czemu my żyjemy? Ratunek przed tym świństwem jest dość prosty – wspomniana dopiero co adrenalina i jej wysoki poziom. A to niestety wymaga walki, ba nawet częstej walki. Praktycznie bez przerw dłuższych nich piętnaście sekund. Poza możliwością szybkiego pożegnania się z życiem ma to i swoje cholerne zalety. Przede wszystkim, mimo sporawych obszarów do spenetrowania, niezbyt często zachodzi potrzeba patrzenia na mapę. Nie jest to potrzebne, gdyż nowe przejścia odkrywa się prawie z marszu, podczas tępienia całych hord natchnionych mutantów, chcących was zjeść, rozszarpać, jednoznacznie pozbawić was życia. Takie podejście do sprawy uciekającego czasu powoduje, że odnalezienie ukrytych pomieszczeń jest zadaniem dosyć trudnym, bądź wymaga sokolego wzroku.. Z sekretami jest o tyle ciekawie, że sama nazwa w grze nigdzie się nie pojawia. Nie wiadomo więc czy to położone na uboczu pomieszczenie jest ważne, czy jest to właśnie jeden z sekretów tak dobrze ukrytych. Przynajmniej o tyle jest dobrze, że pojawiająca się po skończeniu levelu statystyka zawiera procentową liczbę zebranych przedmiotów i zabitych monstrów; daje to bowiem jakieś minimalne pojęcie o ilości przegapionego towaru. Mimo obiektywnych trudności w znalezieniu schowków, warto trochę się temu zadaniu poświęcić, ponieważ niektóre ukryte przedmioty są wart zachodu. Pisałem już lub nie o przywracających zdrowie kulach czy poprawiających oręż piłach tarczowych, ale muszę napisać jak one działają. Kule zdrowia, no to chyba nie musze tłumaczyć, piła tarczowa, ta zabawka pozbawia przeciwnika kończyn, lub zostawia go przeciętego na pół. Do tego jeszcze mamy zamrażającą śnieżynkę, oślepiającą błyskawicę, świecącą czaszkę ( powoduje że monstra rzucają się na siebie) – poza wspomnianymi jest jeszcze czerwone serduszko (dodaje jeden żywot), pistolet jednostrzałowy, a czasami można znaleźć jego kilkulufowy odpowiednik, ładunki ze śmierdzidłem (trzyma mutanty na odległość), dynamit, oraz bomby zapalające. To wszystko i jeszcze kilka innych daje sporą liczbę możliwych do wykonania zagrań nieczystych, ale zawsze ratujących wasz tyłek. Jedyna wadą jaką mają ulepszacze, jest ich jednorazowość, aczkolwiek jest taki jeden, który nigdy się nie kończy. Mówię tu o dodatkach do broni. Niech przykładem stanie się Ojczulek Ignitius: ze zwykłej pałki przechodzi się do czegoś co wygląda jak dwie połączone maczugi, albo do pałki zakończonej ostrzami toporów po obydwu stronach. Aż miło się takim sprzętem macha. Podobnie na samopoczucie wpływa efektowny koniec jakiegoś mutanta po odpowiednio wykonanym combosie. Potworów jak na te grę jest raczej sporo, bo ponad dwa tuziny. Daje to niezłe pole do popisu, biorąc pod uwagę wspomniane wcześniej dodatki. Zresztą opanowanie ciosów jest sprawą bardzo ważna i istotną, ponieważ w końcowej walce z ostatnim bossem (nie wiem czemu jest podobny do naczelnego?), który jest naprawdę niezły, tylko one się liczą. Skoro już dojechałem do ostatniej walki, a wy nie macie jeszcze zadyszki czytając ten tekst, to wtrącę jeszcze przed końcem, coś o samym terenie. Czeka na was szesnaście etapów związanych z poszczególnymi dzielnicami wiktoriańskiego Londynu. Na waszą zbawienną misję czekają między innymi doki, ścieki i Opactwo Westminsterskie. Wszystko to w trakcie niezwykle klimatycznej nocy, takiej z bardzo popularną londyńską mgłą, która to łącznie z oprawą muzyczną daje taki nastrój, że skóra się n tyłku marszczy z wrażenia. Ale motyw pozytywny przeważa – w końcu niesiecie pomoc potrzebującym oraz ulgę mutantom. Jak sami widzicie przed wami kupa roboty więc ja już nie zamierzam dłużej przeszkadzać i spadam. Jeszcze tylko słówko – szkoda że nie ma opcji multiplayer. No ale to jest w końcu konwersja z Playstation.

Wydawcą gry na trenie Polski jest firma LEM.

Wymagania sprzętowe:
Procesor Pentium 133 MHz, 16MB Ram, CD Rom x4, WIN 95/98, akcelerator

About