Strategiczne gry do pobrania dla dziewczyn za darmo

Mechcommander 2

Mechcommander 2

Post by relatedRelated post

Oto MECHCOMMANDER 2 – RTS, którego wydarzenia mają miejsce w świecie BATTLETECH, gdzie podstawową jednostką nowoczesnej armii jest mech – dość pokaźnych rozmiarów maszyna, uzbrojona po zęby i opancerzona, którą kieruje pilot – człowiek wyszkolony w prowadzeniu tego typu maszyn bojowych. Mechy bywają różne, od małych po te olbrzymie. Jedne przypominają zwierzęta, np. raptory (dinozaury – drapieżniki), inne zaś pokraczne nie-wiadomo-co, aż wreszcie mechy humanoidalne, np. ATLAS.

W drugiej odsłonie gry wcielamy się w dowódcę grupy najemników, którzy zostali wynajęci, aby rozstrzygnąć spór między Domem Steiner a bandytami i Bóg jeden wie kim jeszcze. Walczą oni o panowanie na kamienistej planecie Carver V. Tu niczego nie można być do końca pewnym.

MECHCOMMANDER 2 uderza nas swoją fantastyczną, bardzo miłą grafiką. Tu wszystko, łącznie z mechami i terenem, jest trójwymiarowe: każda ciężarówka czy gniazdo karabinów maszynowych, a także wszystkie budynki. Poza tym autorzy gry dali nam możliwość obracania mapy za pomocą prawego przycisku myszy (północ zawsze wyznacza strzałka na kompasie, znajdującym się na głównym ekranie gry) oraz przybliżania jej lub oddalania. W przypadku maksymalnego przybliżenia, o ile można się przyjrzeć mechom, które zresztą wyglądają naprawdę dobrze, o tyle nie widać nic poza nimi. Zaś kamera maksymalnie oddalona pozwala nam zobaczyć dość spory kawałek pola bitwy, ale nie gwarantuje wszystkich szczegółów. Trzeba także przyznać, że podłoże w MECHCOMMANDER 2 jest nieco monotonne i może co wrażliwszym graczom nie przypaść do gustu. No cóż, nie ma rzeczy doskonałych.

Oprawa dźwiękowa w grze jest bez zarzutu. Komunikaty i rozkazy słyszane z głośników podczas akcji uzupełniają wspaniały klimat. Oby tak dalej.

Nie byłoby MECHCOMMANDERA bez mechów, a tych ci tu dostatek. Wybór meszynek jest prawdziwie szeroki. Zaczynamy z Razorback i dwoma Bushwacker – mechami nie najwyższych lotów, choć ten drugi w zupełności wystarcza na początku rozgrywki, mimo iż nie ma seryjnie montowanego jump jet, czyli silnika odrzutowego, służącego do wykonywania skoków. W nieco późniejszym etapie możemy sobie zakupić Shootist albo cokolwiek innego. Oferta sprzedaży rozszerza się w miarę wykonywania kolejnych misji. Łatwiejszym sposobem na zdobywanie dobrych mechów jest zabieranie ich z pola bitwy (na początku takim kąskiem jest Starslayer). Tak, tak – w MECHCOMMANDR 2 można podnosić mechy z pola bitwy, o ile się ich wcześniej nie zniszczyło do szczętu. Oczywiście w początkowych etapach pełno będzie pospolitych i słabych Urbanmech i Fire Ant, później także bardzo szybki Anubis – mech dalekiego zasięgu, oraz Sha Yu. Takie podnoszenie kosztuje, ale mecha można wyremontować i sprzedać z kilkudziesięcioprocentowym zyskiem lub używać tych co lepszych.

Same Mechy jako takie mogą bardzo wiele. Tak jak w MECHWARRIOR nasze pupilki mogą na życzenie wyłączyć i włączyć sobie zasilanie, a także z tych bardziej pożytecznych: strzelać w nogi, ramiona lub klatkę – środek wrogiego mecha, biegać, strzelać idąc itd. Niestety meszynki nie mogą chodzić po wodzie, dlatego już w hangarze należy pamiętać o wyposażeniu niektórych w jump jet, aby później nie żałować.

Okna hangaru są dostępne przed każdą misją. Możemy wtedy wziąć się za zarządzanie naszymi zasobami zarówno technicznymi jak i ludzkimi, tu też możemy sprzedać niepotrzebne mechy. Jedyne ograniczenia dotyczące składu drużyny wyznaczonej do udziału w kolejnej misji to waga całkowita oddziału. Można wziąć, np. pięć lekkich mechów lub np. trzy superciężkie, opancerzone monstra, na widok których piloci przeciwnika zaczynają wspominać z żalem minione życie i czasy dzieciństwa. W hangarze, oczywiście, można przezbrajać nasze maleństwa. Dostępne są kategorie: broń palna, tzn. ładowana nabojami, czyli wszelkiego rodzaju karabiny maszynowe dużego kalibru, zwane autocannon, broń laserowa, wyrzutnie rakiet krótkiego, średniego i dalekiego zasięgu oraz dodatki, takie jak sensory, pancerze, jump jet, ochładzacze, które częściowo redukują ciepło wytwarzane przez broń, itd. Po starannym dopracowaniu wszystkich szczegółów dotyczących uzbrojenia naszego ulubionego mecha możemy zachować takie nowe – wymyślone zestawy. Jednak biorąc pod uwagę, że na początku mechy mają na standardowym wyposażeniu optymalny zestaw, który w pełni odpowiada ich właściwościom (mechy dzieli się ze względu na dwa kryteria: wagę i możliwy zasięg systemów celowniczych), sądzę, że opcja przezbrajania służy tylko wytrawnym graczom i fanom gatunku lub dopiero w późniejszym etapie gry.

Poza potężnym uzbrojeniem, bardzo ważni są również piloci. Podczas misji zdobywają doświadczenie, dzięki któremu awansują i mogą nabywać specjalizacje, oraz doskonalą swoje umiejętności w pilotowaniu mechów i celności ostrzału. Dobry pilot jest niezastąpiony, dzięki odpowiednim specjalizacjom (bronie i bezkolizyjny pilotaż, np. lekkich mechów) potrafi lekkim mechem zrobić lepszą zadymę, niż cała dywizja pancerna.

Zwykle bywa tak, że przed misją dostajemy określone zadania, za wykonanie których otrzymujemy zapłatę (ach, słodkie życie najemnika…). Często jednak w trakcie wypełniania tychże celów okazuje się, że do sektora właśnie wkroczyła grupa „bandytów” i że trzeba im wytłumaczyć, iż kiepski sobie czas wybrali na spacerki. Później, po rozbiciu tegoż oddziału dostajemy kolejny cynk, że coś gdzieś niby jest i musimy zabezpieczyć to miejsce, ewentualnie zniszczyć. W ten sposób łatwe z pozoru zadanie może przeistoczyć się w prawdziwe piekło na ziemi, kiedy to tylko modlitwy mogą uratować nasze mechy od kompletnej dewastacji. Jeśli zabraknie nam kredytów, to zawsze możemy zabrać się za przejmowanie magazynów z zaopatrzeniem, za co dostajemy niewielki zastrzyk kasy.
Podczas misji może okazać się, iż przejście z punktu 1 do punktu 2 zajmuje więcej czasu, niż by się wydawało, że powinno zająć. Chodzi o to, że tereny, na których rozgrywa się misja, potrafią być naprawdę ogromne, co sprawia, że początkowo szybkie mechy stają się względnie powolne, a krótka ścieżka okazuje się najeżona problemami. Najczęstszym celem misji jest zniszczenie jakiegoś obiektu, rozbicie konwoju bądź oddziału przeciwnika, czy przejęcie określonego budynku. Mimo to gra wcale nie wydaje się monotonna. Do pomocy podczas misji możemy wezwać choćby nalot, helikopter zwiadowczy, jednostkę minującą czy naprawczą, ale takie rarytasy kosztują, dlatego należy rozsądnie nimi gospodarować.

Podczas rozgrywki przyjdzie nam się zmierzyć z hordami przeciwników. Rodzajów wrogich wojsk jest bardzo dużo: od piechoty poczynając, przez wszelkiego rodzaju instalacje defensywne, pojazdy opancerzone, aż po ruchome wyrzutnie rakiet, no i mechy, oczywiście, te słabsze i te mocniejsze.

Muszę powiedzieć z niekrytym zachwytem, że MECHCOMMANDER 2 to jedyna jak dotąd gra, której prawie udało się mnie przechytrzyć i wciągnąć mnie w zasadzkę! Rzecz miała się następująco: Podczas jednej z misji nakazałem moim trzem mechom przejść z punktu 3 do punktu 4. Po drodze moja grupa napotkała oddział dwóch Urbanmech. Czemu nie? – pomyślałem i wydałem rozkaz ich zniszczenia. Zaraz potem nie mogłem uwierzyć własnym oczom – oba mechy przeciwnika, jak na komendę, bez walki rzuciły się do ucieczki. Za nimi! Obie maszyny wroga zaczęły się wspinać na górkę, a moi w pościg! Kilka wystrzelonych w międzyczasie rakiet dalekiego zasięgu doszło do celu, ale nie zdołało to skłonić przeciwnika do odwetu. Pewien swego pomyślałem – Dalej jazda! Kupą mości panowie, nie damy im teraz uciec, żeby ich później szukać po całej mapie! Kiedy mój oddział dochodził do szczytu wzgórza, wróg zdążył się już schować za pagórkiem. Mimo to moje mechy z wytrwałością psów myśliwskich biegły tropem zwierzyny. Niespodziewanie sensor zasygnalizował, że kilkanaście kroków dalej – po drugiej stronie szczytu stoi cały oddział przeciwnika! W ostatnim momencie zatrzymałem mechy i obserwowałem, jak pewne zwycięstwa wrogie meszynki wkraczają na górę i zaczynają strzelać do moich ze wszystkiego, co mają na pokładzie. Zamurowało mnie. Gdyby nie sensor, to nawet śrubka by po nas nie została, a tak zdążyliśmy uciec, nim rozkręcili się na dobre. Cóż, takie sytuacje, w których komputer wykazuje się doskonałym planowaniem ataku i wykorzystaniem taktyki nie zdarzają się ciągle nawet w MECHCOMMANDERZE. Zwykle to gracz musi z niej korzystać, aby poradzić sobie, z przeważającymi siłami przeciwnika. Trzeba jednak przyznać, że nawet jedna taka sytuacja, o ile nie był to nieprawdopodobny wręcz przypadek losu, daje sporo do myślenia.

Szkoda, że w MECHCOMMANDERZE nie można decydować, kogo chce się reprezentować w konflikcie. Gdyby nie było to odgórne narzucone przez autorów gry, byłoby jeszcze ciekawiej, a MECHCOMMANDER starczałby na dłużej.

MECHCOMMANDER 2 to naprawdę ciekawa, lekka i przyjemna pozycja. Nawet kompletny laik, nie znający systemu BATTLETECH, potrafiłby się wkręcić w ten specyficzny świat i z powodzeniem poprowadziłby kampanię wojenną. Gra jest po prostu wspaniała. Aż trudno uwierzyć, że Microsoft mógłby wydać coś, co może się aż tak podobać 🙂

About