Strategiczne gry do pobrania dla dziewczyn za darmo

Max Payne

Max Payne

Post by relatedRelated post

Trzy lata, trzy cholerne lata upłynęły od tamtego wydarzenia. Max, zwyczajny, wydawałoby się, policjant, wracał akurat do domu. Po przekroczeniu progu zdziwiła go przerażająca cisza. Zawołał swoją żonę, ale nikt nie odpowiadał. Zrobił kilka kroków, gdy nagle zadzwonił telefon. Odebrał go… Wszystko wskazywało na to, że coś złego właśnie się działo. Payne pędem ruszył na piętro, gdy nagle usłyszał krzyki swojej żony błagającej o litość i kilka głuchych strzałów. Wywarzył drzwi, jego oczom ukazała się grupka pachołków mafii właśnie wykonujących mokrą robotę. Mokrą robotę na jego dziecku i żonie… Max Payne dobył broni, po czym wpakował tony ołowiu w ciała #$%! morderców, ale to nie zmieniało faktu, że nic nie było w stanie przywrócić życia jego rodzinie…

Po tym wszystkim, Max postanowił zmienić wydział i zacząć pracować dla DEA (Drug Enforcement Administration – wydział antynarkotykowy, posiadający ogromny budżet i setki świetnie wyszkolonych 'żołnierzy’). Jednak wspomnienie tamtych wydarzeń nadal w nim tkwiło i kiełkowało w postaci nienawiści oraz chęci ukarania winnych. Okazja zdarzyła się po trzech latach, w Nowym Jorku panowała akurat sroga zima, zaś tamtejsza mafia postanowiła wprowadzić na rynek nowy narkotyk o nazwie Valkyre. Max, jako agent DEA, został wysłany w celu infiltracji mafii. Niestety, jego najlepszy przyjaciel, który jako jedyny wiedział, jaka jest misja Payne’a, został brutalnie zamordowany. Nasz bohater przystępując do akcji ma więc przeciwko sobie i policję, myślącą, że jest psychopatycznym killerem, i całą nowojorską mafię.

Na szczęście to tylko początek fabuły Max Payne’a. W czasie gry poznacie wiele zaskakujących wydarzeń, natraficie na projekt tajnego projektu rządowego pod kryptonimem Valhalla, dowiecie się, kto i dlaczego zabił rodzinę naszego bohatera, dlaczego połowa miasta jest opleciona mackami mafii, czym zajmuje się tajna organizacja Inny Krąg i co wspólnego ze wszystkimi wydarzeniami ma wszechmogąca korporacja AERIS. Jednym słowem, bodajże od czasów Half-Life’a Max Payne jest pierwszą grą, która tak mocno postawiła na strefę fabularną, nie ograniczając jednocześnie przyjemności płynących z czystej jatki. Fabuła ta bynajmniej nie jest głupiutka, wyświechtana i zrobiona na odwał. Ona po prostu wciąga i to bardzo mocno. Aż czuje się chęć zemsty za rodzinę i przyjaciela… Nasileniu zainteresowania fabułą służy także sposób przedstawiania wciąż rozwijającej się historii. Tym razem twórcy poszli na rzadko spotykaną oryginalność, i zamiast wyświechtanych renderowanych filmików dali nam coś na kształt komiksu. Mrocznego, częstokroć nasiąkniętego czarnym humorem, zawsze zaś wciągającego i po części genialnego. Oczywiście teraz wielu z Was może się obruszyć na tą formę, jednak gdy zasmakować choć trochę Max Payne’a to okazuje się, iż wybór komiksowej oprawy był najlepszą z możliwości. Po prostu jeszcze bardziej poprawia i tak już megamiodny klimat. A właśnie, jak już jesteśmy przy klimacie, to nie muszę wspominać, iż ten występuje w MP w takich ilościach, że mógłby spokojnie obdzielić dziesięć innych gier, a i tak by jeszcze sporo zostało. Tu po prostu widać, że producenci włożyli CAŁE serce w tą grę i ich zamiarem nie było zrobienie kolejnej produkcji z tysięcy wychodzących corocznie na rynek, ale gry, która będzie określona co najmniej kultową, gdyż Max Payne, mimo iż jest produkcją nową, już na samym starcie rości sobie tytuł megahitu i zasłużenie go dostaje.

Oki, o fabule i kosmicznym klimacie już wspomniałem. Na szczęście to tylko jeden z wielu puzzli składających się na wybitność tego tytułu. Zanim jeszcze przejdę do samej rozgrywki, chciałbym poruszyć temat engine’u, na którym oparty jest Max Payne (wiem, że zazwyczaj na końcu recenzji daje się opis graficzny, ale w tym wypadku także i grafika jest jednym z fundamentów, więc pozwolicie, że już teraz się nią zajmę). A więc zacznijmy od tego, iż firma Remedy na potrzeby Max Payne stworzyła własny engine, nad którym rozpoczęła pracę już w 1998 roku. Wiem, w takim przypadku po prostu kopara opada! Panowie z Remedy pracowali nad MAX-FX parę lat, jeszcze wtedy, kiedy my nie śniliśmy o procesorach szybszych od 1GHZa czy GeForcach 3. Już sam ten fakt może przygotować nas niejako do uczty, którą serwuje Max Payne. Po kolei jednak – Max-Fx określany jest mianem najbardziej realistycznego, tak fizycznie jak i graficznie, enginu, jaki dotychczas mieliśmy okazję widzieć na własne oczy. Max-Fx wspiera wszystkie karty zgodne z DirectX 7, zaś najbardziej te posiadające własne silniki graficzne (np. t&l;). Max-Fx wspiera particle system (czyli system cząsteczek), animacje szkieletową, fotorealistyczne oświetlenie, miliony przerabianych polygonów i wiele, wiele więcej. Niestety, to tylko słowa, które nie są wstanie oddać porażającego piękna i świetności grafiki. No, ale spróbujmy. Zacznijmy od postaci. Pierwsze, co rzuca się w oczy, to świetnie wykonane twarze, duża liczbą polygonów przypadająca na każdą osobę oraz ich bardzo naturalna animacja. Jeśli dodać do tego różne formy reakcji na zadane obrażenia, pryskającą na ściany krew czy latające w powietrzu ciała (jeśli tylko przywalić z granatu), to nie można tego nie ocenić inaczej jak słowem: perfekcja. Nie gorzej jest z grafiką otoczenia. Tu najbardziej rzuca się w oczy to wręcz fotorealistyczna jakość. Wpływ na to mają przede wszystkim idealnie dobrane tekstury w wysokich rozdzielczościach, które po prostu koszą z nóg. To trzeba zobaczyć na własne oczy, w samym środku akcji. Nie mniejszą wagę przyłożono do świateł, które pogłębiają i tak już wybitny efekt prawie fotorealizmu. Wszystko jest ładnie wycieniowane, perfekcyjnie dobrane, częstokroć zdarzało mi się, iż chodziłem w kółko, nie mogąc się nadziwić, jak mogli zrobić tak ładną grę. Oczywiście na dobrą sprawę wszędzie można się czegoś doczepić, tak więc i w Max Payne czasami możemy natknąć się na obiekty wyglądające tylko na wycieniowane tudzież trochę zbyt proste (np. samochody na parkingu przypominały liczbą polygonów te z gry Figthing Force wydanej parę lat temu). Są to jednak nie warte większej uwagi szczegóły, które nie wpływają na końcową ocenę grafiki, zaś odnotowuję je tylko z poczucia obowiązku. Będąc jeszcze przy oprawie graficznej, uwagę zwracają także takie efekty jak padający śnieg czy, jeśli jesteśmy na dworze, obłoki dwutlenku węgla wydobywające się z ust naszego bohatera. Ach, również wart odnotowania jest fakt, iż z broni wydobywają się prawdziwe naboje, które nie dość, że zostawiają ślady w ścianach tudzież przedmiotach (częstokroć niszcząc je), to jeszcze w czasie lotu zostawiają krótkotrwałe smugi, widoczne zwłaszcza w matrixowych zwolnieniach (o nich za chwilę..).

Na dobrą sprawę wypadałoby zająć się już sednem gry, czyli samą rozgrywką. Max Payne, jak zdołaliście się już domyśleć, to gra akcji. Można by powiedzieć, że nawet hardcore’owa gra akcji, i bynajmniej nie z powodu wydumanego poziomu trudności, ale przyjemności płynącej z grania. W MP naszego bohatera widzimy z trzeciej osoby, czyli tak, jak w każdym TPP. Początkowo widząc taki stan rzeczy niezbyt przypadło mi to do gustu, bo nie cieszyła mnie wizja następnej Lary Croft, tyle że w czarnym płaszczu i z dwoma gunami. Na szczęście producenci z 3DRealms szybko rozwiali moje wątpliwości. Danie widoku z trzeciej osoby poskutkowało bardzo dużą miodnością i możliwością podziwiania pięknej grafiki. Idealnie widok ten spisuje się także w czasie akcji, kiedy kule świszczą ponad naszymi głowami. Latająca nad naszą postacią kamera także spisuje się świetnie i ja osobiście nie spotkałem się z żadnymi jej przekłamaniami, choć podobno czasami zdarza się, iż kamera dziwnie się ustawi. Tak czy siak, mnie to nie spotkało. Tak więc wiemy już, jaki jest widok. I co dalej? Ano, chodzimy sobie naszym Maxem, możemy skakać i przykicać, drzwi otwierają się same, tak więc nie musimy specjalnie klikać i ich otwierać, pod pachą mamy jakieś guny, chodzimy sobie, naparzamy się z wrogami. I tyle. Co w tym niby takiego odkrywczego? Po pierwsze to, iż wszystko w Max Payne przemyślane jest od początku do końca, w grze nie ma chwili na nudę, tudzież zgubienie się. Gra niejako prowadzi nas za rączkę, od czasu do czasu odkrywając rąbek tajemnicy. Ale to nie wszystko! Poza wszędobylską perfekcją autorzy wprowadzili nową jakość do sposobu walki z wrogami. Nową jakość, zbliżającą Max Payne swoją widowiskowością do filmu, a nie do gry. Tym czymś jest bullet time, który rewolucjonizuje walkę i przyjemność z niej płynącą. Na czym to polega? Otóż nacisnąwszy standardowo prawy przycisk myszy, przez kilka sekund akcja gry ulega znacznemu spowolnieniu, prędkość naszej pukawki znacznie wzrasta i możemy z o wiele większą skutecznością eliminować wrogów. W czasie normalnej gry wygląda to po prostu GENIALNIE i megamiodnie, zaś z drugiej strony jest bardzo efektywne. W pewnych momentach nie wiadomo, czy nadal się gra w Max Payne’a, czy też już ogląda film pt. Max Payne. Bullet time stukrotnie zwiększa widowiskowość gry, jest ogromną innowacją oraz pozwala uporać się z tabunami wrogów. Jeśli już jesteśmy przy wrogach, to dodać należy, że są to tylko i wyłącznie ludzie, począwszy od zwykłych gangsterów, na komandosach kończąc, zaś ich zachowanie jest całkiem inteligentne. Turlają się, unikają strzałów, chowają się za przeszkody, biegną za nami, atakują w kilku. Częstokroć gdyby nie bullet time, nie mielibyśmy z nimi większych szans. Skrótowo rzecz ujmując, akcja w Max Payne jest świetna, etapy dopracowane w każdym szczególe (np. wielopoziomowe garaże, paląca się restauracja, hotel mafii…), rozgrywka jest megawidowiskowa, zaś jej widowiskowość zwiększają jeszcze samoczynne zwolnienia gry (np. kiedy wpakujesz w gostka grad kul, to akcja się zwalnia, kamera lata wokół ofiary i pokazuje wszystko co i jak) – jednym słowem: CUDO.

No, ale nie myślcie sobie, że to już wszystko. Tak jak w każdej grze akcji, tak i tu podstawową sprawą jest broń, a tej mamy wiele typów do wyboru. W Max Payne nasz arsenał to m.in. Lead Pipe – czyli znana nam dobrze wszystkim gazrurka, Baseball Bat – hm, broń powszechnie znana i ceniona w środowiskach polskich dresiarzy, Beretta 9mm – karabinek szybkostrzelny a’la UZI, razem z drugim takim samym karabinkiem w drugiej ręce sieje niezłe spustoszenie, Desert Eagle .44 Magnum – klasyka klasyki, M79 Grenade Launcher – wyrzutnia granatów, Molotov Cocktail – koktajl mołotowa (chętnie używany w demonstracjach) czy Sniper Rilfes – snajperka. Do tego dochodzi jeszcze karabin i parę innych zabawek.

Cieszę się niezmiernie, że dotrwaliście jeszcze do tej części recenzji, ale zostały mi jeszcze dwie sprawy do poruszenia. Oprawa audio i wymagania sprzętowe. Zacznę od dobrej wiadomości, czyli od oprawy audio. Dziwną sytuacją byłaby, gdyby muzyka i odgłosy jako jedyne w Max Payne zostały skopane, tak więc, jak łatwo się domyślić, wszelkiego rodzaju dźwięki stoją na wysokim poziomie, co łącząc je z systemem trójwymiarowego dźwięku pozwala na lepszą orientację w grze. Tym bardziej, że częstokroć najpierw słyszymy wroga (rozprawiającego z kumplem np. o ostatnio obejrzanym filmie), a dopiero później go widzimy. Jeśli do tego dodać świetny głos Maxa z przerywników, to naprawdę nie ma się do czego doczepić. A wspomnieć należy, że głosu w polskiej wersji użyczył Maxowi Radosław Pazura.

Kolejną, ostatnią już wartą poruszenia sprawą, są wymagania sprzętowe. Niech Was wymagania minimalne z tabelki obok nie zmylą. Proza życia jest o wiele bardziej brutalna. Choć i tutaj nie ma całkowitej pewności. Dlaczego? Ano na moim PIII-733, n-n GeForce 2 MX, 128MB Ram gierka potrafiła mocno przyciąć nawet w 640×480, 16bit, i nie zmieniało sprawy to, czy grałem na starszych, czy nowszych Detonatorach. Nie wspomnę o tym, że oczywiście FSAA było wyłączone, zaś inne gierki, z jakimi miałem dotychczas do czynienia, nie sprawiały sprzętowi żadnych kłopotów (np. Alone TNN, Unreal Tournament etc.) Oczywiście przez większość czasu gra chodziła całkiem płynnie, ale to chyba nadal nie to. To jeden aspekt sprawy. Drugi to ten, iż u mojego redakcyjnego kolegi Snake’a na Athlonie 1.13 Ghz, 256MB Ram, Creative GeForce 2MX, w rozdziałce 1024x768x32bity i maksymalnych detalach gra ani na chwilę nie zwalniała. IMHO różnica między P733 a P1113 chyba nie jest aż tak duża, żeby zmiany były aż tak diametralne, fakt pozostaje jednak faktem, iż sam nie wiem, czy to Max Payne ma tak duże wymagania, czy ja mam sprzęt za wolny 🙂 Zdania więc pozostają podzielone..

Kiedy nadszedł już czas na napisanie jakiegoś sensownego zakończenia, nagle zabrakło mi słów. Z wszystkiego co niniejszym napisałem wynika, że Max Payne to :
a ) gra z cudowną grafiką
b ) gra z genialną akcją
c ) gra z wyśmienitą fabuła
Jednym słowem – Max Payne to produkt na dzisiejsze czas perfekcyjny, klimatyczny, ultra-miodny, bardzo wciągający, w ogóle same ochy i achy, a to wszystko za 99 złociszy :-). I bynajmniej nikt tego tekstu nie sponsorował, tylko taka jest po prostu prawda. Max Payne kładzie na łopatki, rozwala, nie pozwala odejść od niego na dłuuugi czas, uzależnia. Max Payne to jednocześnie gra bardzo mroczna, brutalna i krwawa, ludzie o słabej psychice powinni się od niej trzymać z daleka. Nie powinna także dostać się w ręce dzieci. Max Payne to gra całkowicie przemyślana i przeznaczona dla dorosłego odbiorcy, który ma określone wymagania i wie co dobre. Powtarzając się już, jednym słowem Max Payne to gra K-U-L-T-O-W-A

About