Strategiczne gry do pobrania dla dziewczyn za darmo

House of Death

House of Death

Post by relatedRelated post

…”Istny horror, okropne, straszne, nie do pomyślenia, jak to się mogło wydarzyć. Przecież zastosowane środki bezpieczeństwa, miały zapewnić stuprocentową ochronę i gwarancję, że nic nie miało szans wydostać się na zewnątrz. Problem musi zostać załatwiony szybko i bezszelestnie, nic nie może przedostać się do informacji prasy. Zapewne niejeden raz padły podobne słowa w gabinetach szefów ściśle Tajnych organizacji, czy też dyrektorów tajnych laboratoriów. I z takim to zjawiskiem będziecie mieli i tym razem do czynienia. „House of the Death” to produkt Segi, która podjęła temat dziwnych badań laboratoryjnych jakie wymknęły się z pod kontroli. Fabuła gry jest prostsza niż budowa kija. Nie powiem, że nie byłem zaskoczony. W czasie gdy wszyscy producenci gier prześcigają się w wymyślaniu coraz bardziej ciekawego i wciągającego intra, to „House of thee Death” stanowi niespodziankę. Twórcy postawili na prostotę, ale nie tylko w fabule, o czym za chwile szerzej. Najpierw wróćmy do fabuły, która można zaprezentować w jednym zdaniu nie stosując streszczenia. W pewnym biologicznym laboratorium, osobnik imieniem Curien dokonał niewielkiego sabotażu, uwalniając na teren firmy efekty swych mutanckich badań – zombie i półkę. Wy, chwytacie pistolet i lecicie odziani w sławę bohatera, ratować na początek żyjących jeszcze gdzieś w budynkach naukowców, tępiąc przy okazji chodzących umarlaków. Gra została w konwencji umiłowanej przez wielu superstrzelanki „Virtual Cop”, a prosta fabuła Hous’a wynika raczej nie z wypompowania czaszek scenarzystów, lecz z gatunku jaki gra reprezentuje.
Przygotowując się do mordowania umarłych ( to lubię, ale brzmi !) przygotowałem się do niezłej zabawy. Wiadomo, że taki gatunek charakteryzuje się największą grywalnością oraz szybkim tempem akcji. I ta gra nie odbiega od norm. Zewsząd wyskakują truposze nie uzbrojeni, uzbrojeni, z siekierami i piłami łańcuchowymi!, wszystko żywcem wzięte z horrorów klasy B. Wy widząc te resztki chodzących ciał oraz celownik pistoletu wzdłuż narzuconego toru wędrówki, przemieszczacie się do przodu usiłując przeżyć. Nie jest to jednak łatwe, chwilami ma się wrażenie, iż mutańci liczbowo przerastają żółtą rasę; trzeba mieć oczy na około głowy, aby móc wybić wszystkich żądnych krwi zombie. A postacie wyskakują zza rogu, z wody, sufitu i innych rozmaitych kryjówek. Dodatkowym elementem, który pozawala na przyspieszenie ruchu krwi w żyłach, jest nieustanne ładowanie magazynku, czyli klasyczny „reload”. Największych trudności dostarczają bossowie z którymi musicie zmierzyć się na końcu każdego etapu. Są to bowiem kolesie bardzo trudni do pokonania i przeważnie „wyposażeni” w jeden słaby punkt, cos w rodzaju ich pięty Achillesa.
Jeśli do tego typu atrakcji dołożę wam sukcesywnie wzrastający poziom trudności, to powinniście mieć przed oczami wizje gry – mordercy. Jeśli lubicie Smerfne Hity, na półkach waszych regałów stoją pluszowe zabawki imitujące najbardziej znanych bohaterów bajek, a na widok zachodu słońca wzdychacie „ojej…” to nie sięgajcie po „House of the Death”. Będzie dla was stanowczo za trudna! W związku z takim natłokiem nieżywych atrakcji, twórcy gry zastosowali pewien sprytny chwyt: cała rozgrywka podzielona jest na cztery etapy, które z kolei można by zaliczyć do niedługich, a wręcz krótkich tworów. Osobiście wolałbym łatwiejszą grę, ale sporo wydłużoną, z większą liczba poziomów. Radość wynikająca z tysięcznego powtarzania tego samego fragmentu gry, jest raczej znikoma, mądrym posunięciem ze strony producentów byłoby obniżenie poziomu trudności zabawy, zwiększając proporcjonalnie objętość gry. Graficy i muzycy, mogli by też nieco efektywniej spędzić swój czas nad tym produktem. Jakość obydwu jest raczej średnia, a świeżo upieczonego nabywcę 3Dfx, może wprawić w niemałą depresję. Patrząc na ten produkt i jego akcelerację, zacznie się zastanawiać na co wydał tyle forsy. I to by było wszystko co dotyczyło by jakiś ewentualnych niedociągnięć, teraz pora na trochę pochwał. Na pierwszy ogień warto wspomnieć o klimacie grozy, nadciągającym ze wszystkich stron. Mimo, że grafika trochę kuleje, twórcom udało się uchwycić horrorystyczną atmosferę. Różnorodność nacierających bestii także godna jest pochwał, każdy nowy etap kryje w sobie coraz to nowszych przeciwników. Cechą gry, która mnie najbardziej przypadła do gustu jest jej grywalność. Gra nadaje się idealnie do wyładowania swojej agresji. Wyobrażacie sobie zły dzień w szkole, kiedy to oberwaliście dwie pałki. Wracacie do domu, odpalacie „House of the Death” i czujecie jak pomysł pójścia następnego dnia z siekierą zamiast książek w teczce, po woli was opuszcza, a wciąż naciskający palec spust przynosi pełne ukojenie. Jeśli w swoim życiu mieliście do czynienia z tak wspaniałymi produktami jak „Virtual Cop 1i 2” to niezwłocznie musicie dołączyć ten produkt do swojej kolekcji zabijanek. Jest z pewnością warta kilku złotych z waszej kieszeni, pod warunkiem, że nie przeszkadza wam nie dociągnięta grafika i muzyka. Sumując za i przeciw: na plus wypada wspaniały klimat, zróżnicowanie wrogich postaci, ekstra grywalność; na minus grafika, muzyka, małe rozbudowanie poziomów, wysoki poziom trudności.

Wydawca na terenie Polski jest firma MarkSoft.

Minimalne wymagania sprzętowe: Procesor Pentium 133MHz, CD Rom x 2, 16 MB Ram WIN 95/98
Zalecane: Procesor Pentium 200Mhz, CD Rom x 8, 32 MB Ram, WIN 95/98, akcelerator 3Dfx.

About